
Kolejna książka, która ukaże się w tym roku, to DOGSMAN – PSIARZ.
Poniżej znajdziecie mikrofragment – na razie nie zdradzam więcej, bo to projekt wciąż się rozwijający.
Spacer zmysłów i filozofia życia
Wieczór. Niebo jest takie, jakie bywa tylko w styczniu – bezdennie szare, a może i czarne, zimne jak stal, z ledwie dostrzegalnym połyskiem. Idziemy razem – ja i Fera. To jeden z tych psów, które milczą, ale w ich oczach widać skupienie i uważność. Ludzie nazywają takie psy „trudnymi”, bo nie ufają obcym. Dla mnie jest lustrem, testerem, mistrzynią castingu na dobrą istotę.
Fera zatrzymuje się co kilka kroków, unosi głowę i wciąga powietrze. Jej nozdrza poruszają się rytmicznie, jakby odczytywała niewidzialny kod świata. Każdy podmuch wiatru, każdy zapach na trawie ma dla niej znaczenie – to strumień informacji, doskonalszy pod każdym względem niż nasze najnowsze technologie. Wiem, co chce mi powiedzieć:
„Zatrzymaj się. Czujesz to? Świat opowiada ci coś ważnego.”
Ale my, ludzie, nie czujemy. A nawet jeśli – ignorujemy. Wchodzimy w życie jak do galerii pełnej obrazów, ale patrzymy tylko na ceny. Psy są inne. Dla nich każda chwila to dzieło sztuki, każdy oddech to życie.
„Czego mnie dzisiaj uczysz, Feruś?” – pytam cicho, jakbym mówił do samego siebie. Fera nie odpowiada, tylko znów podnosi głowę. I wtedy dostrzegam – na końcu ścieżki, tam, gdzie ziemia jest miękka od deszczu, wyraźne ślady sarny.
Cisza. Myślę o tym, jak bardzo różnimy się od zwierząt. My często chcemy być mądrzejsi od natury, ale zapominamy, że nie mamy jej mapy. Psy nie potrzebują map – wystarczy im samo bycie psem. Fera nie widzi sarny, nie musi. Wystarczą jej te ślady. My, ludzie, potrzebujemy dowodów, widocznych efektów, wciąż gonimy za czymś, co można dotknąć i nazwać. A przecież wystarczy poczuć, po prostu być – jak pies.
Idziemy dalej. Przez chwilę czuję spokój. Spacer z psem to medytacja. Każdy krok uczy mnie czegoś nowego – o świecie, o nim, o mnie samym.
Fera zatrzymuje się jeszcze raz. Patrzy na mnie tym swoim wzrokiem, w którym nie ma ocen, tylko czysta obecność. Czuję, jak odbieram ten spacer swoimi zmysłami – tak często niedoskonałymi w porównaniu do psich. Dzięki niej uczę się dostrzegać i wyczuwać detale rzeczywistości.
FRAGMENT 2
„Jego opiekunka westchnęła i pokręciła głową.
– Niby duży, silny, wygląda jak pies, który nikogo się nie boi, ale w środku to zupełnie inna historia. Kiedy się stresuje, zaczyna szczekać, warczeć, czasem nawet robi krok do przodu, jakby chciał kogoś odstraszyć… ale to tylko pozory. Tak naprawdę chce, żeby wszyscy dali mu spokój.
Bruno w tym czasie nadal stał w miejscu, jakby czekał, co się wydarzy.
– Byliśmy już na kilku szkoleniach – kontynuowała opiekunka. – Uczył się komend, ćwiczył posłuszeństwo, ale w sytuacjach, które go przerastają, jakby wszystko zapominał. Nie słucha, zamyka się w sobie albo reaguje szczekaniem. Nie wiem już, jak mu pomóc.
Słuchałem jej uważnie, jednocześnie obserwując psa. Te zachowania były mi dobrze znane. Nie chodziło o upór ani brak szkolenia – Bruno potrzebował czegoś innego niż same komendy. Potrzebował przestrzeni, w której mógłby poczuć się bezpiecznie i sam zdecydować, że warto spróbować.
– Może problem nie w tym, że nie słucha – powiedziałem cicho, patrząc na Bruna. – Może po prostu jeszcze nie wie, że świat nie chce go skrzywdzić i nikt mu tego nie pokazał.
Pies zerknął na mnie kątem oka. Stałem spokojnie, nie naciskałem. Wiedziałem, że jeśli dam mu czas, sam znajdzie odpowiedź.
Opiekunka westchnęła ciężko, jakby mówiła o czymś, co już wiele razy analizowała w swojej głowie.
– Byliśmy na szkoleniach grupowych – powiedziała. – Myślałam, że kontakt z innymi psami i ludźmi mu pomoże, że oswoi się z nowymi sytuacjami. Ale on głównie się stresował. Zamiast ćwiczyć, spinał się, zamykał w sobie albo próbował unikać wszystkiego, co się działo.
Bruno nadal stał w miejscu, jego spojrzenie błądziło gdzieś między mną a opiekunką.
– Nie ćwiczył ze mną – dodała z nutą goryczy w głosie. – Nie budowaliśmy relacji, nie uczyliśmy się współpracy. Tak naprawdę działaliśmy wbrew sobie. A ja… ja chyba nie wiedziałam, że to może wyglądać inaczej.
Zastanowiłem się przez chwilę, po czym spojrzałem na nią i powiedziałem spokojnie:
– Szkolenia grupowe mogą być świetnym narzędziem, ale tylko jeśli są dobrze prowadzone. Niestety, częściej wygląda to tak, że psy są wrzucane w trudne sytuacje, bez przygotowania i indywidualnego podejścia. W efekcie zamiast uczyć się pewności siebie i współpracy z opiekunem, tylko pogłębiają stres i wypracowują mechanizmy unikania. Nie chodzi o to, że Bruno nie chce słuchać – po prostu nie miał przestrzeni, żeby nauczyć się, że może ci zaufać.
Bruno znowu zerknął na mnie, potem na trawę, potem znów na mnie. Nadal się wahał, ale coś w jego postawie zaczęło się zmieniać. Jakby przetwarzał to, że nikt go tu nie zmusza, że nie musi się bronić ani uciekać.
I wtedy, po chwili zawahania, zrobił krok.
Nieśmiały, ostrożny, ale jednak krok.
Podszedł bliżej, zatrzymał się na moment, jakby rozważając, czy to na pewno dobry pomysł. Potem powoli wyciągnął nos i powąchał moją dłoń. Nie poruszyłem się, nie odezwałem – pozwoliłem mu na ten gest, który był jego własnym wyborem.
– No i widzisz? – powiedziałem cicho, z lekkim uśmiechem. – To twój wybór, Bruno. I właśnie to się liczy.”
#pies#behawiorysta#szkoleniepsa#treningpsa#autor#wydawca#wydawnictwo#dog#książka#ksiazka